niedziela, 27 listopada 2016

Sal Bozonarodzeniowy 2016r - odsłona I


Święta zbliżają się wielkimi krokami.
Od dłuższego czasu obserwuje jak na różnych blogach,
powstaje masa prac w tej tematyce.
Mimo, że miałam teraz skończyć "Kwiaty Paryskie",
bo do końca naprawdę niewiele pozostało,
nie postawiłam w nich od ostatniego wpisu, ani krzyżyka.
Pięknie dziękuję za motywujące komentarze pod nimi
i daje słowo, że je skończę... tyle że pewnie w następnym roku;) 
Teraz wyszywam obrazek, który mnie zauroczył gdy tylko go zobaczyłam.
Wszystkiemu winna jest Katarzyna z bloga "Krzyżykowe Szaleństwo"
która ogłosiła ów Sal Bożonarodzeniowy



Gdy otrzymałam wzór od Kasi, ochoczo zaczęłam czynić przygotowania do pracy.
Okazało się, że do wzoru potrzebuję materiał co najmniej o długości 70cm.
Takiego długiego nie posiadałam, 40cm to maksymalna wielkość.
Chyba muszę się uśmiechnąć do Mikołaja bo moja hafciarska komódka,
strasznie schudła w tym roku;)
Wymyśliłam sobie, że zmniejszę wzór.
Wiszących elementów się nie pozbyłam co to to nie.
Wszystkie są piękne i zupełnie nie wiedziałabym co mam ściągnąć z girlandy.
Więc pomniejszyłam obrazek, wybierając najdrobniejszy materiał jaki miałam.
Linda 27ct kolor perłowoszary to mój wybór.
Teraz zmieszczę się w 40cm! ;)



Wyszywam jednym pasmem muliny co jedną nitkę lnu.
Póki co bez lupy;)
Tutaj mega zbliżenie na krzyżyki: 


Moja świeczka bez płomienia ma 9cm,
natomiast serduszko 1cm.
Niektóre elementy wykańczam na bieżąco.
Bombka dostała już kontury, rękawiczka french knota,
a serducho blasku dzięki nitce Kreinik Metallics nr.061.
Strojenie takich maleńkich ozdóbek, jest nie lada wyzwaniem.
Misterna robota;)


 

Ostatnio dostęp do blogowego świata mam bardzo ograniczony.
Mój komputer mocno wariuje...
albo się zawiesza, albo się nie chce uruchomić, albo się po prostu wyłącza,
kiedy mu się żywnie podoba...to nie jest na moje nerwy.
Może staruszek da jeszcze trochę radę gdy przejdzie generalny remont,
albo po prostu nadszedł czas na lepszy, nowszy model;)



Pozdrawiam Was serdecznie.
Dziękuje że zaglądacie i zostawiacie dobre słowa,
które są jak balsam dla mojej twórczej duszy:)
Poplątana
 

niedziela, 16 października 2016

Paryskie kwiaty - odsłona III





Skończyłam wyszywać szyld w moich kwiatach.
Mam wrażenie że robiłam go, robiłam i robiłam,
a postępy były znikome. 
Ostatnio haft prezentował się tak :



Gdy dzisiaj ściągnęłam materiał z tamborka,
od razu zrobiło mi się lepiej.
Jestem coraz bliżej końca!;)



Zostało mi tylko posadzenie kwiatów w ostatniej donicy
backstitche, ale je akurat uwielbiam,
są dla mnie jak wisienka na torcie...oczywiście czekoladowym;) 


  
Za to monotonnych fragmentów we wzorach nie lubię,
dlatego może mi umknęło, że jeszcze nudną półkę
na dole trzeba dokończyć.
  Poplątana

niedziela, 25 września 2016

Szyld dla córeczki.


Na wstępie serdecznie dziękuje za komentarze,
pod poprzednim wpisem.
Fajnie, że mój pomysł jak i wykonanie nowego abażuru lampy 
przypadł Wam do gustu.
Jestem bardzo zadowolona z uzyskanego efektu mojej pracy...
i natchniona nadal dopieszczam królestwo mojej córki.
Postanowiłam wykonać szyld z jej imieniem,
by wszem i wobec było wiadomo, kto rządzi w tym pokoju;)



Wzór literek wyszukałam gdzieś w sieci.
Kolorki nitek wybierała córka, ja wybrałam Aidę18ct białą
oraz różowy i turkusowy materiał w białe kropeczki;)




Zawieszka ma wymiary 36cm x 16cm,
więc szyld jest pokaźnych rozmiarów.



















Miałam zacząć wyszywać zimowy krajobraz,
lecz musi on jeszcze chwilę poczekać.
Dzisiaj chwyciłam "Paryskie kwiaty" 
i zaczęłam im robić szyld;)
Jestem pełna nadziei, 
że uda mi się skończyć ten obraz,
do  końca października.
Trzymajcie kciuki.



*****

sobota, 17 września 2016

Lampa

 


Przez ładnych parę lat, lampa zakupiona w Ikei dawała nam przyjemne, 
ciepłe światło umilając wieczory.
Kilka tygodni temu, lampą zainteresował się nasz kot.
Może nie tyle lampą, co owadem którego zwabiło te ciepłe światełko;)  
Kot skoczył na lampę i porwał klosz.
Lampy szkoda mi było wyrzucić, bo tworzyła fajny wieczorem klimacik, 
a że właśnie skończyliśmy remoncik u córki w pokoju,
wpadłam na pomysł, by sama wykonać odpowiedni klosz.

Lampa przed napaścią kota wyglądała tak:

zdjęcie z sieci

Zerwałam resztki papieru pozostałe z klosza i zabrałam się do pracy.
Do mojego pomysłu, użyłam włóczki takiej samej jak ta, tyle że w podwójnej ilości:


   

Nawet nie pamiętam gdzie ją kupiłam.
Miałam dwa kolory i w planach wykonanie omotki dla córki,
ale jak to z planami bywa, często się zmieniają;)
Zaczęłam owijać rusztowanie klosza włóczką.
Proste to nie było, włóczka mi się zsuwała,
albo klosz robił się coraz mniejszy bo zbyt naciągnęłam nitkę itd.
W końcu znalazłam sposób jak poplątać te nitki i wszystko poszło mi już gładko.....
tak mniej więcej, po trzech godzinach prób i błędów;)




Efekt podobał mi się, ale coś mi tu jeszcze brakowało.
Wykończyłam górę lampy pomponikami.



Na dole miałam w planach większe pompony,
ale w końcu zrobiłam dokładnie tak samo jak na górze.



Jako kropkę nad "I" powiesiłam serducho od Ani 



Lampa w pokoju córki prezentuje się świetnie
i co najważniejsze daje wieczorem przytulne i ciepłe światełko.
Dałam drugie życie lampie yuppi;)



 
Zgłaszam moją lampę na  Wyzwanie Szuflady
"Zaplątane - wyplatane"





 *****

Zrobiłam mały upominek dla mamy.
Monogram wyszyłam cieniowaną muliną DMC nr 99,
na aidzie 16ct kolor naturalny.




Następnie uszyłam serduszko, które wypełniłam lawendą.
Mały drobiazg, a jak cieszy.



 Twórczego weekendu.
Poplątana

niedziela, 21 sierpnia 2016

Paryskie kwiaty - odsłona II





Kiedy tylko znajduje chwile wolnego czasu, siadam do moich kwiatów.
Zazwyczaj te odprężające chwile nadchodzą późnym wieczorem,
gdy wszyscy domownicy już śpią ;)
Wtedy najwięcej xxx przybywa.

Ostatnio haft wyglądał tak:


W dniu dzisiejszym, mój obraz, prezentuje się znacznie lepiej: 


Wstawiłam tulipany do wazonu.
Na dole zrobiłam półkę, choć nie całą, bo nudzę się przy niej nieludzko.
Po prawej stronie dostawiłam ostatnią donicę.



Dużo mi nie zostało  powiedzmy, że mniejsza połowa haftu;)
Szyld, posadzenie kwiatów w ostatniej donicy,
czuje iż tutaj będzie się działo bo mamy na tym kawałku fajne konfetti...
i dokończenie nudnej półki.
Dla przypomnienia tak ma wyglądać skończony haft:



Kiedy skończę ten obraz? Trudno powiedzieć;)
Mam teraz ochotę na jakiś nowy projekt.
Może będzie to jesienny obraz, do którego już od dawna robię podchody. 
Nie wiem czy warto bo marne szanse, że skończę go do tegorocznej jesieni. 
To może lepiej zacznę zimowy obraz.
Tutaj mam większe prawdopodobieństwo, że na święta ozdobi moją ścianę.
Pikusia też dawno u mnie nie było,
może więc, jakiś mały przerywnik machnę i powrócę do kwiatów.
Nie wiem, nie wiem...takie mam małe hafciarskie dylematy;)





 Spokojnej  niedzieli.
Poplątana
 

niedziela, 12 czerwca 2016

Szyłam.


Jestem, żyje, wracam do Was.
Cóż robiłam twórczego przez te dwa miesiące gdy mnie nie było
........otóż szyłam sobie;) 






Powstawały poduchy, choć nie tylko.
Na początek poduszki z napisami,
które powstały z kawałka poszwy na kołdrę.



Gwiazdeczki - materiał kupiłam wraz z maszyną czyli w lutym.
Wtedy idealnie pasował mi do aury za oknem.
Mimo że mamy już czerwiec, gwiazdeczki jak i napisy zdobią mój salon.



Czas na poduchy do pokoju syna.
Pierwsza poducha powstała z materiału w dżentelmenów,
a z kawałka który mi został uszyłam literkę N.
Nad literkami muszę jeszcze popracować.



Druga poducha powstała też z materiału w gwiazdki.
Na bokach wkomponowałam pomponiki.
Dumna jestem że udało mi się je tak idealnie wszyć.
Moje poduchy nie mają zamków.
Robię je na zakładkę, także jest trochę kombinowania.
Właściwie to są na dużą zakłade, bo nie lubię jak mi środek wyłazi;)
Wiem że w ten sposób idzie mi więcej materiału,
ale taki efekt końcowy mi się podoba.



Moja dziewczynka też dostała małe co nie co.
Z jej pościeli do niemowlęcego łóżeczka,
uszyłam poduchę z kokardą wiązaną na troczki...zakładka też jest;)



Z reszty materiału powstał kwiatek.



Emma - takie imię nadała moja córeczka tej ptaszynie.
Jest duża, mięciutka i póki co zajmuje honorowe miejsce wśród reszty przytulanek;)
Zamknięte oczko Emmy wyszywałam łańcuszkiem i ściegiem za igłą.



 Pamiętacie Miski?  klik


Bałam się tej poduchy ale skoro postanowiłam że uszyje ją sama od A do Z,
w końcu się odważyłam i stanęłam na wysokości zadania....
no i cóż...pękam z dumy!
Wyszła mi idealna taka jaką sobie wymyśliłam;)




Maszynę schowałam. Pomysły na szyciowe tworki mam.. a jakże,
tylko materiałów na ich wykonanie póki co mi brak.
Teraz postanowiłam się przeprosić z igłą i tamborkiem.
Mogę nawet stwierdzić iż stęskniłam się za tym duetem;)



 Pozdrawiam serdecznie.
Poplątana


sobota, 26 marca 2016

Paryskie Kwiaty - odsłona I .....i życzenia.


Dawno mnie tutaj nie było....
W połowie marca zmarł mój tata... przechodzę teraz trudny czas.
Wczoraj, pierwszy raz po długiej przerwie, usiadałam i postawiłam kilka xxx.
Tak wyszło, że żadnego wpisu związanego z tym obrazem nie zamieściłam. 
Była jedynie wzmianka w misiowym poście iż nie mogę się oderwać od nowego haftu.
Tyle zrobiłam w lutym...








"Paryskie kwiaty" to zestaw Dimensions według projektu
Kathryn White.
Chyba mam słabość do tej Pani, obrazki z poprzedniego wpisu też są  jej autorstwa.
Haft wpasuje się do moich pozostałych obrazów na ścianie.
Zawiśnie obok bukietu hortensji, roweru, i paryskiej hortensji.


zdjęcie z sieci
moja praca

Została mi do zrobienia półka na której stoją naczynia z kwiatami, ostatnia donica, szyld
i tulipany które wstawię do dzbana na samym końcu... nie wiem kiedy to nastąpi.

  ******
 


 Życzę Wam aby te Święta Wielkanocne
wniosły do Waszych serc wiosenną radość i świeżość.
Pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję. 

Poplątana.

 

sobota, 13 lutego 2016

Popołudnie w Prowansji - finał


Na wstępie dziękuje pięknie za pochlebne komentarze pod Miśkami. 
Bałam się jak będą wyglądać po wyszyciu, ale pozytywnie mnie zaskoczyły.
Postanowiłam iż nie będę ich naszywać na istniejącą już poduchę,
tylko uszyję ją sama od A do Z...
tylko muszę jeszcze gdzieś zakupić odpowiedni materiał;)





Skończyłam i oprawiłam "Afternoon  in Provence"
Długo to trwało ale w końcu się zdecydowałam na dwa oddzielne obrazki.

Etapy powstawania haftu...


i przybliżenie na szczegóły.




Obrazki wiszą obok siebie, właściwie jeden pod drugim,
więc i ramki wybrałam takie same.
Najpierw myślałam by dać białą przecieraną ramkę i turkusowe paspartu....
ładnie, ale jakoś tak zbyt kolorowo jak dla mnie ten haft wyglądał....
biała rama i przygaszone różowe paspartu...o dziwo extra te połączenie wyglądało, 
tyle że do mojego wnętrza zupełnie nie pasowało.
Więc jest tak... całkiem inaczej niż w trakcie haftowania planowałam;)





Kolorki się uspokoiły i pasują do reszty obrazków,
które zdobią moją kuchnio - jadalnie... i o to mi chodziło.

Etapy powstawania drugiego obrazka:




Trochę magii...



i haft w  ramie:




"Afternoon in Provence"
Wzór Dimensions według projektu Kathryn White.
Aida 18ct - biała
37 kolorów - mulina DMC
Wielkość haftu w ramie 27cm x 27cm


Zawsze  chciałam nauczyć się szyć na maszynie.
Jestem blisko spełnienia mojego marzenia, ponieważ ponad tydzień
temu zostałam szczęśliwą posiadaczką tegoż urządzenia;)


  

Do wymarzonego szycia jeszcze długa droga.
Póki co szyje sobie ściereczki kuchenne,
pilnując by podwinięcie było równiutkie i ścieg jak strzała prościutki;)
Z wyszywania oczywiście nie zrezygnuje, 
choć w tym tygodniu może na pół godzinki z tamborkiem usiadłam...
inne sprawy też troszkę zaniedbałam...
ale to chyba dla niektórych osób jest zupełnie zrozumiałe.
Bowiem nie da się tak przejść obojętnie i choć na chwile nie usiąść by nie spróbować swych sił,
gdy nowy nabytek tak dumnie, w kuchni na stole stoi.
Nieprawdaż ? ;)))




  *******